Od dawna o tym marzyłam, ale bałam się spróbować. Trochę zmusiła mnie do tego kroku zbliżająca się wystawa, na której chciałam pokazać coś nowego. Wybrałam na początek mały rozmiar obrazka, poczytałam na zaprzyjaźnionych blogach i odważyłam się.
Na pierwszy ogień poszedł materiał Belfast 32ct. Haftowałam co dwie nitki, czyli rzeczywisty rozmiar krzyżyków jest taki jak na kanwie 16ct. Może dla mnie ciut za duże te krzyżyki, ale efekt bardzo mi się podoba. Na lnie haftuje się bardzo przyjemnie, igła miękko przekłuwa materiał. Tylko na samym początku trzeba się mocno skupiać i liczyć nitki, z czasem oczy się przyzwyczajają i haftowanie jest już całkiem naturalne. Musiałam trochę zmienić moje zwyczaje hafciarskie i zapełniać krzyżykami powierzchnie tworzące całość, zamiast skakać po hafcie, bo tak po prostu trudniej się pomylić.
Jak skończę ten kawałek Belfastu skuszę się chyba na inne rodzaje, może gęściejsze, ale na pewno już z lnu nie zrezygnuję.



Zakochałam się w tych klimatach już jakiś czas temu. Powstała już poduszka marynarska i z paryżanką na zakupach. Tym razem haft, który wykonałam będzie zdobił ścianę mojej znajomej.

Na tamborek wskoczył już kolejny hafcik z tej tematyki, z którego powstanie poducha. Postaram się pokazać ją niebawem.
Dziś wreszcie mogę pokazać skończoną i oprawioną Madonnę. Co prawda jakieś dwa tygodnie temu skończyłam ją haftować, ale niestety musiałam poczekać na odpowiednią ramę. Bardzo mi się ona podoba i już niedługo trafi do nowej właścicielki. Mam nadzieję, że jej się również będzie podobać.


Mam nadzieję, że Wam się podoba?
Bardzo mi miło poinformować o kolejnej czasowej promocji w pasmanterii internetowej na www.sklep.magicznyhaft.pl Wszyscy Klienci, którzy dokonają zakupów w dniach 24-29 stycznia otrzymają rabat w wysokości 5% na całe zakupy. Zamówienia będą realizowane począwszy od 30 stycznia.
Dawno mnie tu nie było, ale pracy w okresie świątecznym duże ilości. Zresztą same wiecie jak to jest – nie muszę tłumaczyć. Chciałam się pochwalić moją nową pracą na tamborku. Po raz drugi haftuję Madonna Dolorosa – tym razem na zamówienie. Haftuję na Luganie 25ct jedną nitką. Mam nadzieję, że się Wam podoba.
Mikołaja skończyłam haftować tak dawno, że może najwytrwalsze czytelniczki bloga pamiętają – w styczniu tego roku. Leżał sobie w szufladzie bez ramy, bo ciągle były inne priorytety. Jednak jako, że za oknem robi się coraz zimniej, a poza tym zbliża się kolejna wystawa, na której chcę pokazać swoje obrazy – wreszcie doczekał się oprawy. Ja jestem bardzo zadowolona, bo ta ramka to taka wisienka na torcie.
Pokazywałam kilka postów temu haftowany obraz przywieziony przez mojego męża z podróży do Chin. Dziś pochwale się kolejnym, tym razem do powieszenia na ścianie. Tak jak poprzedni obraz jest haftowany jedwabnymi nićmi na jedwabiu. Nie wiem jak wygląda lewa strona obrazu, bo był już oprawiony i gotowy do powieszenia na ścianie.
Żałuję tylko, że kiedy ja byłam w Chinach w marcu było na tyle zimno, że nie widziałam hafciarek przy pracy. Natomiast latem prace swoje wykonują na dworze, przy dziennym świetle, nie mają numeracji nici – opierają się jedynie na odcieniach. Dla mnie to niepojęte jak można wykonywać tak skomplikowane obrazy bez żadnych schematów, rozpisek itd.
Obraz w trakcie haftowania możecie zobaczyć w tym poście http://blog.magicznyhaft.pl/?p=644
Kiedy w marcu miałam to szczęście być w Chinach, to widziałam niezwykle misterne hafty wykonywane cieniutkimi jedwabnymi nićmi. Hafty są dwustronne, wykonywane na jedwabiu, a nici rzeczywiście są cieńsze od włosa. Jakieś dwa tygodnie mój mąż wrócił z kolejnej już podróży służbowej do tego pięknego kraju i zobaczcie co mi przywiózł w prezencie. Dosłownie oniemiałam jak otworzył walizkę. Zobaczcie same.

