Mikołaja skończyłam haftować tak dawno, że może najwytrwalsze czytelniczki bloga pamiętają – w styczniu tego roku. Leżał sobie w szufladzie bez ramy, bo ciągle były inne priorytety. Jednak jako, że za oknem robi się coraz zimniej, a poza tym zbliża się kolejna wystawa, na której chcę pokazać swoje obrazy – wreszcie doczekał się oprawy. Ja jestem bardzo zadowolona, bo ta ramka to taka wisienka na torcie.
😯 przepiękny…