Zapowiada się bardzo długi post, ale mam nadzieję, że dotrwacie do końca. Jako, że będzie w nim i o najnowszym numerze TWOCS i o nowej książce filcowej i o postępach w hafcie mikołajowym – miałam trudność z tytułem posta. A teraz po kolei.
Bardzo chciałam Wam podziękować na taki duży odzew na moje candy. Mam nadzieję, że będziecie do mnie stale zaglądać i nadal komentować moje dokonania, bo naprawdę nic tak nie dodaje skrzydeł jak wasze komentarze.
Dziś i dziwo bez spóźnienia dotarł do mnie świeżutki numer TWOCS a w nim same cuda – zobaczcie:





Dodatkowo wczoraj kupiłam sobie książkę o ozdobach z filcu. W zasadzie szukałam poradnika o hodowli kaktusów, ale jakby się uprzeć to jest to dość pokrewna tematyka. No…..prawie.




Bardzo fajna książka, energetyczne ilustracje, ciekawe pomysły – pewnie dla dziewczyn zajmujących się filcem to chleb powszedni, ale ja jestem zadowolona z zakupu.
Na koniec o ile oczywiście nie zasnęłyście w trakcie tego posta pokazuję postępy prac nad moim mikołajowym obrazkiem. Szczerze mówiąc myślałam, że będzie się go trochę łatwiej haftowało, bo dużo jest kombinacji i ilością nici i zmian z krzyżyków na półkrzyżyki, ale mam nadzieję, że efekt końcowy będzie zadowalający.


Jako, że każdy powód jest dobry niniejszym ogłaszam pierwsze candy na moim blogu z okazji rozpoczęcia nowego roku szkolnego. Zasady są takie jak zwykle czyli:
1. proszę o pozostawienie komentarza pod postem
2. proszę o zamieszczenie banera z linkiem do candy na swoim blogu lub napisanie informacji w poście z zamieszczeniem linku.
3. losowanie za dwa tygodnie, w niedzielę 9 września.
A poniżej zdjęcia przygotowanych przeze mnie cukierasków: zestaw do haftowania z kotem Nelsonem, metalizowana nić Madeira koloru fioletowego, filcowe kwiatki, trzy kartki z passe-partout, dzwoneczki, drewniane kwiatki i motylki, wstążka świąteczna. I w ramach niespodzianki jakiś hafcik przeze mnie wykonany, ale na razie nie zdradzę jaki.



Przez kilka kolejnych lat nie udawało mi się nigdy zdążyć z haftami na określone świętą. Od zeszłego roku postanowiłam sobie, że nie odpuszczę. Mąż wypominał mi, że nie mamy haftowanych świątecznych ozdób. W związku z tym zaczęłam się przymierzać do wszelkiej maści Mikołajów, choinek, bombek itp motywów.




Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze i zapraszam nowe osoby do komentowania, bo choć zaglądających sporo, to zawsze miło jest poczytać jeśli ktoś zostawi po sobie jakieś zdanie.
Z wielką radością chciałabym poinformować Was o zbliżających się duuuużych zmianach jakie niebawem nastąpią na mojej blogowej stronce (i nie tylko).
Na razie nie chcę zdradzać jeszcze wszystkich szczegółów, aby nie zapeszyć przedsięwzięcia.
Póki co, proszę Was o zanotowanie sobie nowego aktywnego adresu niniejszego bloga, pod którym będzie on się obecnie znajdował:
http://blog.magicznyhaft.pl lub blog.magicznyhaft.pl
Jeszcze przez jakiś czas będzie też działało automatyczne przekierowanie z dotychczasowej strony www.magicznyhaft.pl, które później zostanie zdeaktywowane i zastąpione czymś innym 🙂
Dziękuję za komentarze pod poprzednimi postami, bo miło jest wiedzieć, że ktoś czyta i ogląda te moje wpisy.
Tak jak obiecałam wstawiam zdjęcie postępów w pracy nad świętym Mikołajem, choć tak naprawdę to jeszcze nic nie widać. Szczerze mówiąc myślałam, że będzie się ten obrazek łatwiej haftować. Pierwszy raz widzę taką różnorodność w ilościach pasemek jakimi wykonuje się poszczególne symbole diagramu. I tak występują we wzorze: od jednego pojedynczego pasma, poprzez podwójne pasmo dla pełnych krzyżyków aż po 5-nitkowe pasmo dla półkrzyżyków oraz ich kombinacje z mieszanymi kolorami. Ale zobaczcie same.

Oczywiście wbrew moim szczerym chęciom nie udało mi się dodać żadnego wpisu podczas pobytu w górach. Wróciliśmy wczoraj, dlatego dziś na świeżo pokażę gdzie byliśmy i co widzieliśmy.
W pierwszej kolejności pojechaliśmy do Szklarskiej. Pogodę mieliśmy dobrą, bo było nie za upalnie, w sam raz na górskie spacery. Trochę się tego chodzenia obawiałam ze względu na moje kontuzjowane kolano, ale dałam radę i zobaczcie gdzie byliśmy.
Pierwszego dnia poszliśmy na wodospad Kamieńczyka


Następnego dnia poszliśmy na zamek Chojnik a potem obejrzeć wodospad Szklarki

no i nad wodospadem natknęliśmy się na niesamowite zwierzątko 🙂

A w ramach pogłębiania wiedzy o rzemiośle odwiedziliśmy przecudne miejsce w Szklarskiej – Leśną Hutę. Jest to prywatna firma – huta szkła, gdzie wiele przedmiotów wykonuje się ręcznie. Można obejrzeć jak powstają te cudeńka, wyrabiane ręcznie, pięknie barwione i formowane. Wymaga to niesamowitej precyzji i wprawy, bo ciekłe szkło osiągające temperaturę 1200 stC zastyga w ciągu mniej więcej 30 sekund i po tym czasie nie można już go formować. Zawsze jak odwiedzam takie miejsca, skanseny niemalże, modlę się, żeby przetrwały na rynku, żeby nie wyparły ich zmechanizowane fabryki gdzie wszystko odbywa sie po wciśnięciu odpowiedniego guzika.




a w puszkach są barwniki do barwienia szkła

Jako, że wypoczywaliśmy w pobliżu granicy pojechaliśmy zwiedzić pałac Frydlant. Polecam każdemu kto będzie miał okazję go odwiedzić. Po zamku wiedzie prawie kilometrowej długości trasa zwiedzania, a komnaty wyglądają jakby mieszkańcy dopiero co wyszli i niedługo wrócą.


Po zakończeniu wypoczynku w Szklarskiej pojechaliśmy na dwa dni do Pragi czeskiej. Oboje z mężem uwielbiamy Czechy i jeśli jesteśmy na południu Polski nie możemy się powstrzymać, że tam nie zajechać. W Pradze byliśmy już kilka razy, ale zawsze nam mało. Tym razem zobaczyliśmy mniej sztandarowe punkty zwiedzania, ale biorąc pod uwagę panujący upał dało to trochę wytchnienia. W ogrodach pałacu Waldstejn spotkaliśmy się z pawiami czym nasza córka była zachwycona, bo jeszcze nie widziała pawi chodzących poza klatką, pomiędzy spacerującymi ludźmi.


Byliśmy na wzgórzu Petrin, wieczorem obejrzeliśmy grające fontanny, przypomnieliśmy córce Hradczany

a po całym wyczerpującym dniu wpadliśmy do klasztoru na Strahovie na tmave pivo i nakladany syr 🙂

Niestety na mój wakacyjny haft nie miałam zbyt wiele czasu, ale jutro postaram się zrobić zdjęcie postępów.